piątek, 30 marca 2012

Jare Gody ... czyli święta Wielkiego Dnia i Wielkiej Nocy


...przypadające na pierwszą niedzielę po równonocnej pełni Księżyca, było dla naszych przodków wiosennym świętem Matki Ziemi. Obchodzono je na wiele sposobów, a magiczne atrybuty towarzyszące obrzędom miały wnieść do domostw energię i radość życia oraz zapewnić dobry urodzaj i powodzenie na cały rozpoczynający się wiosną rok.
Pierwszym z rytuałów było przepędzanie zimy, czyli topienie słomianej kukły, zwanej Marzanną. Odziewano ją w białe płócienne szaty, na głowę wkładano cierniową koronę z gałęzi głogu, po czym obnoszono wokół wioski śpiewając, wyśmiewając zimę i przyzywając wiosnę. Śpiewom towarzyszyło trzaskanie z batów, przygrywanie na grzechotkach i innych rytualnych instrumentach, oraz ogólne czynienie hałasu i zamieszania. Następnie kukłę topiono albo palono. Chrześcijaństwo próbowało oczywiście wykorzenić ten zwyczaj - w 1420 roku Synod Poznański nakazywał duchowieństwu: "Nie dozwalajcie, aby w niedzielę odbywał się zabobonny zwyczaj wynoszenia jakiejś postaci, którą śmiercią nazywają i w kałuży topią.", co jednak na niewiele się zdawało. Zakazy nie pomagały, postanowiono więc podjąć próby włączenia święta do obrządku kościelnego - na przełomie XVII i XVIII wieku starano się zastąpić starosłowiański zwyczaj topienia Marzanny zrzucaniem z wieży kościelnej w środę przedwielkanocną kukły, mającej wyobrażać Judasza. Na szczęście próby te się nie powiodły...
Kolejnym rytuałem, po owym symbolicznym ogłoszeniu końca zimy, było rozpoczęcie przygotowań do przyjęcia wiosny. Sprzątano i wietrzono domostwa, czyszczono izby, sprzęty, podwórza, prano bieliznę, szykowano świeże i czyste odzienie. Kobiety piekły kołacze i placki, mężczyźni rozpalali ogień na wzgórzach, a młodzi chłopcy i dziewczęta wyruszali na łąki i do lasu w poszukiwaniu wierzbowych i leszczynowych witek pokrytych pąkami bazi. Młodzieńcy "budowali" też z owych witek wiechy - czyli palmy. Malowano jajka, prasłowiański symbol życia, płodności i magicznej siły witalnej; zwykło się też toczyć je po grzbietach domowych zwierząt, by zapewnić im zdrowie i dorodność. Zwyczaj malowania jaj narodził się w Persji, co może potwierdzać jedną z teorii pochodzenia Słowian. Jeśli natomiast chodzi o ziemie polskie – najstarsze pisanki, pochodzące z końca X wieku, odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych na opolskiej wyspie Ostrówek, gdzie odkryto pozostałości grodu słowiańskiego. Wykonane zostały z wapienia. Wzór rysowano na nich roztopionym woskiem, a następnie wkładano je do barwnika – łupin cebuli lub ochry, które nadawały im brunatnoczerwoną barwę. W procesie chrystianizacji pisankę wraz ze starojudejskim barankiem włączono do elementów symboliki wielkanocnej.
Po zakończeniu wszelkich przygotowań do właściwego święta - trwały one około tygodnia - w wieczór przedświąteczny obchodzono całe gospodarstwo i ziołami okadzano każdy zakątek, co miało przepędzić złe moce. A nazajutrz obchodzono Śmigus. Początkowo rytuał ten polegał na uderzaniu się nawzajem rozkwitłymi witkami wierzbowymi, baziami. Wierzono, iż pozwala to wygonić "złe" z człowieka, oczyszcza go i daje mu siłę. Poza smaganiem się witkami urządzano barwne pochody zwierząt i ludzi przebranych za zwierzęta. Szły w nich też dziewczęta w brzozowych wiankach i młodzieńcy niosący palmy. Korowód zamykali muzykanci, którzy hałasowali głośno, żeby wywołać burzę, deszcz i pioruny (pierwsza wiosenna burza była postrzegana jako akt miłosny Peruna z Ziemią). W czasie obchodu czarnym i białym wołem orano zarys wioski, co miało chronić ją przed złymi mocami. Na koniec udawano się na święte wzgórze, gdzie urządzano igrzyska połączone z ucztą, obdarowywaniem się kraszankami, śpiewem i tańcem.
Następny dzień, Dyngus, rozpoczynano od obmywania się w świętej wodzie - z czasem rytuał ów przekształcił się w zwyczaj oblewania się zimną wodą. Miało to moc dodawania ludziom siły życiowej - tak jak deszcz dawał siłę roślinom. To rano i przed południem. Wieczorem natomiast udawano się na mogiły przodków, gdzie wspominano zmarłych i pozostawiano dla nich jadło. Resztki jadła zakopywano też w miedzach, celem zwiększenia płodności ziemi. Ostatnim rytuałem był zwyczaj sadzenia młodych drzewek, w korzeniach których zakopywano kawałki świątecznego kołacza.
Obecnie Święto Wielkiej Nocy uznaje się za typowo chrześcijańskie. Nic bardziej mylnego!  Chrześcijaństwo przez stulecia nie mogąc owego "pogańskiego" święta zniszczyć i wykorzenić z obrzędowości ludowej zasymilowało je z obrzędowością chrześcijańską. Nie zapominajmy jednak, iż Wielkanoc tak naprawdę wywodzi się z rodzimej, słowiańskiej - jakże pięknej i mądrej - tradycji.


Za slowianie.republika.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz